Drodzy Czytelnicy, kampania wyborcza na szczęście Państwa i moje dobiega końca. Bo każdy z nas nie chce już być atakowany ulotkami na ulicy i banerami nadętych, często nienapasionych (materialnie) twarzy… Wizerunkami psudopatriotów, którzy „chcą uczynić Polskę lepszą” i „startują by poprawić życie obywateli”. A że społeczeństwo dzieli się na ludzi mało inteligentnych i takich którzy grzeszą ową zdolnością postrzegania – nie każdy chłonie takie niedorzeczności i pustosłowie… I dzięki opatrzności. Ogromne dzięki!
Mądrościami polityków atakowani jesteśmy wszędzie, ale już dawno nie byłam tak napastliwie wyborczo zaczepiana jak podczas dożynek województwa pomorskiego w Kartuzach. Swoją drogą bardzo współczuję organizatorom gdyż gros ludzi wychodziło z uroczystości tylko dlatego, że stale było „obdarowywane” ulotkami i zapewnieniami o świętości danego kandydata. I tak jak bardzo podobali mi się ludzie, którzy rozdawali ulotki Magdaleny Sroki (wielki szacunek za dobór tak kulturalnych członków sztabu), to najbardziej nachalni i antypatyczni zarazem byli panowie pracujący na nazwisko jednego ze startujących z okręgu gdyńskiego kandydata do Sejmu RP. Nazwiska nie podajemy z czystej grzeczności. Aczkolwiek smutny widok, wnioski jeszcze gorsze. No cóż, ja jestem dziennikarzem – słownie dałam radę powstrzymać „agresorów”, ale część gości dożynek naprawdę z niesmakiem przeżuwała pajdę chleba ze smalcem i zmuszona udawała że słucha…
Ale ad rem, bo tej wyborczej męki jeszcze trochę i proszę nie zrozumieć mnie źle – na wybory idę i wiem na kogo i dlaczego oddam głos. Jestem patriotką i tym tekstem nie drwię z mojego kraju. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom kampanii wyborczej w Polsce i zachłanność na urzędy za bardzo rzuca się w oczy… Dlatego zapytałam u źródła, jednego z pomorskich wizerunkówców i specjalistów od kampanii wyborczych – kogo unikać, dlaczego i po co, czyli jak oddać głos do urny i potem nie rozpaczać. Zobaczcie na co radzi zwracać uwagę, by czuć się oszukanym nieznacznie… Bo przecież polityka to gra, w której wygra ten kto po drodze popełni mniej błędów!
O to, jacy powinni być nasi wybrańcy, zapytałam wizerunkowca. Oto, co odpowiedział: Polityk powinien odpowiadać za swoje słowo. Musi wiedzieć czy w wypowiedzi chce świecić światłem własnym czy odbitym. Czy będzie opierał się na swoich doświadczeniach czy cytował czyjeś. Czy przyjmie styl podniosły czy będzie oszczędny w środkach wyrazu, ale nieskąpy merytorycznie. Czy przemówienie będzie naznaczone emocjami czy przemyślane i wyważone. Czy mimo brudnego pola gry będzie miał na uwadze kulturę osobistą i szacunek do innych, czy będzie butny i pewny siebie. No i czy chce aby słuchacze od czasu do czasu się zaśmiali czy będzie stale grzmiał powagą. Do tego wszystkiego trzeba się przygotować. Wyjść na mównicę i pleść androny może każdy. Rzecz w tym, że takiego pseudo-polityka nikt nie posłucha… Oby!
Choć wielu polityków czyta z kartki psychologowie twierdzą jednoznacznie – mówienie z głowy wzbudza większe zaufanie! Jeśli już politykowi zdarza się czytać powinien opanować wcześniej tekst. Nie może mylić nazwisk, zresztą często takich które zna świat, nie może nie znać podstawowych zagadnień związanych z życiem publicznym, no i wypadałoby żeby choć w kliku procentach orientował się w polskim prawie. Podkreślam w kilku procentach, czyli warto przypomnieć sobie elementarną wiedzę z liceum. Tyle na początek wystarczy! Można także skorzystać z innej sposobności. A mianowicie napisać na kartce tylko punkty swojej wypowiedzi, które podczas wystąpienia prelegent będzie rozwijał. Dukać wstyd więc albo wiemy z czym idziemy do ludu, albo trzeba się jeszcze poduczyć by z elektoratem móc porozmawiać.
Warto by wiedza polityków była sprawdzona i oparta na faktach, nie można bowiem pozwolić sobie na błędy w wypowiedzi, wszak Święto 6 Króli do dziś dnia jest fajnym żartem na grilla z przyjaciółmi… Nie można przekręcać wymienianych imion, nazwisk, stanowisk, to świadczy jedynie o niekompetencji i braku przygotowania do wystąpienia. Innymi słowy o lekceważeniu słuchaczy.
Słów kilka do twarzy z banerów i plakatów: Znany mówca Herb Gardner mawiał: „Jeśli udało Ci się słuchaczy rozśmieszyć, zaczynają Cię słuchać i wówczas możesz im mówić niemal wszystko”. Dlatego drodzy politycy jeśli mówicie żart ma być on dobry i taktowny oraz dopasowany do gustu słuchaczy. Jeśli nie spełni on tych norm – mówca może zostać oceniony, jako człowiek z niedoborem kultury i nieznający zasad savoir-vivre… Dobierz polityku żart pod kątem audytorium, co innego śmieszy emerytów, a co innego studentów. Pod żadnym pozorem twój żart nie może nikogo obrazić, dlatego najbezpieczniej jest żartować z… samego siebie! I najważniejsze! Drogi polityku, nigdy nie obiecuj cudów, których nie będziesz w stanie spełnić. Jeśli audytorium się powtórzy, a to wielce prawdopodobne będziesz z góry kojarzony ze sprawami niemożliwymi do realizacji. Będziesz po prostu niewiarygodny i śmieszny zarazem.
EP