Inne

Czy podejrzany o przestępstwa kryminalne może pełnić funkcję publiczną? Czy układy są ponad prawem?

 

Wstyd, hańba i wiele innych słów pokrewnych usłyszałam od wielu ludzi z którymi poruszyłam temat wyborów samorządowych w rozsławionej na całą Polskę gminie Daszyna? I ta teraz podobnie jak nasz pomorski Hel swego czasu, nie schodzi z ust dziennikarzy! Z Helu lata temu kpili Polacy w związku z aferą korupcyjną (która zakończyła się szczęśliwie dla oskarżonych – uniewinnieniem). Jednak do naszej redakcji dotarły niedawno informacje, że Warszawa być może jeszcze raz zajmie się aferą łapówkarską z udziałem posłanki Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Ale ad rem do gminy Daszyna. Choć już na wstępie ręce opadają…

Tu doszło już do absurdu na skalę światową! I to jest temat – dotyczący polskiego prawa – dla organów europejskich! Czemu nie „czepiają” się takich zakamarków naszej „praworządności”. Jak osoba podejrzana o kierowanie grupą przestępczą i wyłudzanie państwowych pieniędzy może w ogóle ubiegać się o pełnienie funkcji publicznej? Śmiech przez łzy, żałość i wstyd. Bo w tej gminie obecny wójt i jednocześnie kandydat w kolejnych wyborach prowadził kampanię wyborczą siedząc w areszcie. O tempora o mores! Zbigniew W., bo niestety ale pana wójta nawet nazwiska przytoczyć nie możemy – wygrał w II turze wyborów samorządowych. I jego elektoratu nie zniechęciło nawet śledztwo toczące się w jego sprawie.

Przypomnijmy, że Zbigniew W. od maja br. przebywa w areszcie i jest podejrzany o 92 przestępstwa i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Domniemuje się, że miał wyłudzać dopłaty do produkcji rolnej z ARiMR w Łęczycy. Ale to nie wszystko, bo prawdopodobnie odpowiadał będzie także za fałszowanie dokumentów!

I tacy ludzie proszę Państwa są wybierani ponownie… Jak to skomentować? A może skorzystać z rady mądrzejszych od siebie i po prostu docenić milczenie? Tylko pytanie, które nurtuje mnie mimo wszystko… Czy społeczność wybiera takiego kandydata, bo mu ufa, czy chce z nim robić po prostu lewe interesy? Warto nadmienić także, że wójt Daszyny, Zbigniew W. w 2010 r. był już skazany. Wtedy chodziło o nielegalne polowanie na dziki. Można by rzec – mniejsze zło, ale od tych „mniejszych” występków się zaczyna. Niestety, bo nie wyobrażam sobie jak można powierzyć funkcję publiczną osobie, która ma zatargi z prawem?! I tak wójt Zbigniew W. przeprowadził skuteczną kampanię zza krat bo w II turze głosowało na niego 740 osób, przeciw było 281. A na koniec pytanie czysto techniczne, a może raczej stricte społeczne – kto będzie gospodarzem Daszyny w czasie kiedy pan wójt siedzi w więzieniu? Odpowiedź jest prosta… Jego zastępca! A co ze ślubowaniem na urząd wójta i oficjalnym mianowaniem na gospodarza? Odbędzie się prawdopodobnie gdy ten będzie przebywał na przepustce! Taki mamy klimat, taki mamy kraj, takie mamy prawo. Dlatego przy takim braku myślenia logicznego Polaków jeszcze długo będziemy zwykłą klasą robotniczą dla zachodnich narodów europejskich!

***

A wracając do naszego pięknego miasta Hel. Nasza redakcja doczekała się interwencji ze strony oburzonego naszymi materiałami burmistrza Wądołowskiego. Problem jest w tym, że w naszych artykułach raczymy przypominać o tej jakby nie patrzeć ogólnopolskiej aferze, nota bene bardzo niechlubnej. Niestety pan burmistrz czuje się przez nas pokrzywdzony. Oczywiście adwokaci obu stron na razie „korespondują ze sobą”. Jednakże nasza krytyka jest bardziej ad rem niż ad personam. Nikogo nie nazywamy „złodziejem” czy „oszustem”. Przede wszystkim negujemy korupcję i wszelkie tego typu tematy i zachowania, w których może być poszkodowany zwykły obywatel, Kowalski czy Nowak. Jeśli pan Wądołowski nie jest winny, bo o pani Sawickiej tego powiedzieć nie możemy, gdy są nagrania na których mówi „Ja muszę coś z tego mieć” i wyraźnie chodzi tu o pieniądze – historia na pewno przyzna mu rację! Bóg zresztą też! Natomiast publicznie ośmielę się przypomnieć, że art. 6 ust. 4 Ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. o prawie prasowym Dz. U. 1984 Nr 5 poz. 24 mówi, że „Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”. Nie możemy niestety prostować materiału, bez podania dowodów na zawarcie w nim nieprawdziwych informacji. W ten sposób bowiem próbuje się zablokować krytykę dziennikarską, co jest niezgodne z prawem i grozi odpowiedzialnością karną wg. art. 43. „Kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 oraz art. 44. 1. „Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności” z Ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. o prawie prasowym Dz. U. 1984 Nr 5 poz. 24.

Ewa Perłowska

Udostępnij

Zostaw pierwszy komentarz

Obserwuj nas