Żadna inna ideologia, grupa społeczna ani subkultura nie wzbudza tylu negatywnych emocji co LGBT. Ich manifestacje z żądaniami tolerancji absolutnej podparte wulgarnymi strojami i hasłami oraz profanacją chrześcijańskich symboli wychodzą Polakom uszami.
Bo jak można mówić o tolerancji jednocześnie obrażając wszystkich, którzy nie utożsamiają się z tęczową ideologią? Ale najbardziej przeraża to, kto takich czynów się dopuszcza. Teoretyczne „elity intelektualne” i osoby wykształcone zniżają się do poziomu różowych jednorożców i kolorowych penisów. To ma być przykład dla innych, szczególnie młodych ludzi?
Choć od Trójmiejskiego Marszu Równości minęło już kilka miesięcy, nie cichną echa głośnej sprawy profanacji symboli religijnych. Kilka kobiet przebranych za „tęczowe madonny” z dumą kroczyło w pochodzie z parodią monstrancji przypominającą kobiece genitalia. Autorki happeningu nazwały ją „królewską waginą”. Wśród organizatorek tego uwłaczającego ludzkiej godności i inteligencji „przedstawienia” była wykładowczyni Uniwersytetu Gdańskiego prof. Ewa Graczyk. Tak, proszę Państwa, profesor. Osoba wykształcona, od której wymagać można powściągliwości, klasy i przede wszystkim odpowiedniego poziomu.
Niedawno Akademicki Klub Tradycji Katolickiej PAX złożył zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego UG dotyczące obrazy czyichś uczuć religijnych z żądaniem wyciągnięcia konsekwencji od wykładowczyni. Ta dość szybko odpowiedziała, że za „królewską waginę” nigdy nie przeprosi. „Wolność to także praca nad automatyzmami, uprzedzeniami, rasizmami! Jeśli się przestraszymy, jeżeli nie będziemy strzec wolności także na obszarze symboliczno-artystyczno-genderowym, falliczne wojska, duchowne iświeckie, zamkną nas w ponurym świecie podręcznej” – napisała na swoim profilu w medium społecznościowym Ewa Graczyk.
Idąc logiką szanownej pani „profesor” zastanawiam się, czy gdybym manifestując swoją wolność słowa publicznie zdeptała lub spaliła symbol tęczy, to też by pani Ewa Graczyk mi przyklasnęła i chwaliła za liberalizm i odwagę w głoszeniu wolności? Oj, coś mi się wydaje, że mogłoby być inaczej. Natychmiast zostałabym zrugana za faszyzm homofobię, rasizm i kto wie co jeszcze. Bo przecież obrażanie symboli religijnych to swoboda artystyczna, a niszczenie symboli ideologii to faszyzm!
Postawa kontrowersyjnej wykładowczyni na nowo rozbudziła dyskusję publiczną, czy tytuł naukowy ma jakąkolwiek wartość i w jakikolwiek sposób świadczy o poziomie intelektualnym i kulturalnym posiadacza. Rozprawiano o tym przy okazji wypowiedzi m.in. dr hab. Krystyny Pawłowicz i prof. Stefana Niesiołowskiego. Jaki poziom prezentują polscy wykładowcy? Ja uczelnię wyższą (nie gdańską, a krakowską) skończyłam nie tak dawno temu. Doskonale więc pamiętam moich wykładowców, ich poglądy i sposób wyrażania. I choć na studiach miałam przedmiot pn. „Studia genderowe”, które co nieco przybliżały ideologię gender prowadzone przez doktor nauk filozoficznych i zarazem radykalną feministkę, do głowy by nie przyszło – ani studentom, ani wspomnianej pani wykładowczyni – aby w tego typu happeningach uczestniczyć, a co dopiero je organizować. Tak niski poziom nie przystoi bowiem osobie wykształconej i inteligentnej! Osoba posiadająca minimalną wiedzę o świecie i kulturze powinna wiedzieć, że niezależnie od poglądów nie powinna jej narzucać innym, a już na pewno nie wolno nikomu obrażać niczyich uczuć ani wiary, nawet jeśli się z nią nie zgadzamy! I my – mając takich „profesorów” dziwimy się, że polskich uczelni ze świecą szukać w światowych rankingach. Miejsce w czwartej czy piątej setce uważane jest za niebywały sukces polskiego uniwersytetu. Naprawdę, mamy z czego być dumni? Choć prawie każdy może się dziś pochwalić tytułem mgr przed nazwiskiem, to jak to świadczy o poziomie absolwentów, którym wiedzę przekazują takie osoby jak pani Ewa Graczyk?
Warto się zastanowić, dlaczego polski „mgr” na światowym rynku pracy niewiele znaczy. Nawet polskie podwórko pełne jest bezrobotnych magistrów, którzy oprócz zadzierania nosa, jacy to oni są wykształceni, niewiele potrafią zaoferować pracodawcy. Pozwolę sobie na jeszcze jedną refleksję. Przyglądając się sprawie prof. Graczyk w głowie dudni mi zdanie polskiego polityka sprzed pięciu wieków – Jana Zamoyskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…” . Jeżeli młodzi Polacy będą tacy, jak naucza ich prof. Graczyk, to doprawdy… biada Rzeczypospolitej!
IT