Inne

Najlepszy chirurg, najskuteczniejszy święty?

 

Wiara w cuda, niewyjaśnione uzdrowienia i inne niewytłumaczalne przez naukę i ludzki rozum świadectwa łaski stanowią silne podwaliny religii, nie tylko chrześcijańskiej. Jednak nie każdy daje się do tego tak łatwo przekonać, gdyż sceptyków, nawet wśród osób ochrzczonych i teoretycznie wierzących nie brakuje.

Do takich zresztą sama należę. Na historie o „cudownych ozdrowieniach” reaguję zazwyczaj z przymrużeniem oka przekonana, że to, iż człowiek nie potrafi czegoś wyjaśnić wcale nie oznacza, że tego nie da się wyjaśnić. Przecież kiedyś ludzkość nie znała teorii wielkiego wybuchu ani pojęcia grawitacji. A jednak z upływem lat udało się to wszystko wyjaśnić przy pomocy wiedzy, nauki i logiki. Jednakże nawet taki niedowiarek jak ja, zgłębiając historię św. ojca Szarbela, złapie się zdumiona za głowę. Czy to, co się stało za wstawiennictwem tego świętego jest możliwe?

Zanim jednak przejdziemy do cudów św. Szarbela, przedstawmy krótko historię jego życia i… śmierci, gdyż ma ona ogromne znaczenie w kontekście jego niezwykłych zdolności uzdrawiania przez modlitwę. Szarbel Makhlouf urodził się w 1828 roku w Libanie jako Jusuf Antun Machluf. Od najmłodszych lat odznaczał się pobożnością i zamiłowaniem do samotności. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w miejscowości Annaja, gdzie przyjął zakonne imię Szarbel. Większość życia spędził w znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Żyjąc w odosobnieniu prowadził niezwykle ascetyczny tryb życia, poszcząc i umartwiając się, większość czasu spędzając na modlitwie i praktykach religijnych. Zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia – 24 grudnia 1898 roku. Został pochowany na klasztornym cmentarzu. To, co działo się później sprawiło, że do dziś św. Szarbel uchodzi za świętego najbardziej umiłowanego przez Boga, za wstawiennictwem którego można dostąpić wszelkich łask.

Po pogrzebie nad grobem mnicha pojawiła się jaśniejąca łuna, która przyciągała do Libanu tłumy pielgrzymów. Gdy po kilku miesiącach, zaintrygowane wydarzeniami władze klasztoru dokonały ekshumacji pochówku okazało się, że ciało ojca Szarbela jest w doskonałym stanie, zachowało elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej oraz wydzielało ciecz. Po umyciu i przebraniu zwłoki zostały złożone w drewnianej trumnie i umieszczone w klasztornej kaplicy. Z ciała zmarłego dalej sączyła się substancja, która została uznana za relikwię. Ciecz o konsystencji oleju miała niezwykłe właściwości uzdrawiające. Za jej sprawą dokonało się wiele cudów uzdrowienia, które posłużyły jako dowody w procesie beatyfikacyjnym św. Szarbela. Ten zakończył się w 1965 roku i papież Paweł VI dokonał beatyfikacji zakonnika, a w 1977 roku – kanonizacji. Co ciekawe, aż do momentu włączenia Szarbela w poczet świętych jego ciało pozostało w nienaruszonym stanie, w temperaturze ciała żyjącego człowieka, a z trumny sączył się wspomniany olej.

Choć po kanonizacji mnicha ciało rozłożyło się i pozostał tylko szkielet, a ciecz przestała się sączyć, nie zakończyły się cuda dokonane za wstawiennictwem świętego. Udokumentowanych dotąd przypadków jest aż 24 tysiące! Do najgłośniejszych i najbardziej spektakularnych należy uzdrowienie w 1993 roku 50-letniej Libanki Nouhad Al-Chami. Kobieta przeżyła wylew, ale jej ciało było lewostronnie sparaliżowane. Nie mogła chodzić ani mówić a karmiono ją tylko przez rurkę. Kobieta bardzo cierpiała i w modlitwie prosiła św. Szarbela i Matkę Boską o to, by zabrali ją do siebie. Jeden z synów kobiety poszedł do znajdującego się nieopodal sanktuarium św. Szarbela prosząc o zdrowie dla matki. Wieczorem córka kobiety namaściła jej szyję olejem-relikwią świętego. W nocy Libance przyśnili się dwaj mnisi – św. Szarbel i św. Maron. Pierwszy z nich powiedział Nouhad, że przyszli ją zoperować, żeby już nie cierpiała. Tak też się stało. Libanka po przebudzeniu mogła chodzić i mówić, a patrząc w lustro dostrzegała po obu stronach szyi dwie cięte, zaszyte rany.

Cudowne ozdrowienie przyciągało do jej domu tłumy gapiów, przez co lekarz polecił jej przeprowadzkę w inne miejsce. Jednak wtedy ponownie przyszedł do niej we śnie św. Szarbel mówiąc, że zoperował ją, by była świadectwem tego, że Bóg istnieje i aby ludzie się nawracali. Nakazał jej także uczestniczyć we mszy św. w klasztorze w Annai każdego 22 dnia miesiąca. Dodał, że na pamiątkę uzdrowienia jej rana będzie krwawić w każdy pierwszy piątek i 22 dnia każdego miesiąca. Tak też się działo jednak krew sącząca się z ran kobiety nie jest krwią jej samej. Co więcej, po przebadaniu jej dokładnie okazało się, że jest to krew ludzka, ale nie występująca u nikogo, gdyż nie posiada żadnej grupy. Co więcej, z obrazu św. Szarbela znajdującego się w domu Al-Chami zaczął cieknąć ten sam olej, który wylewał się z jego trumny. Ta sama ciecz wypływała też z obrazu świętego znajdującego się w domu pewnej Szwedki.

Choć św. Szarbel uchodzi za najskuteczniejszego świętego od uzdrowień, nazywanym „najlepszym chirurgiem na świecie”, wierni zwracają się do niego ze wszelkimi sprawami. Proszą m.in. o uratowanie rozpadającego się małżeństwa, dobrą pracę, czy narodziny dziecka. Istnieje nowenna do świętego, którą odmawia się codziennie przez dziewięć dni i za sprawą której można dostąpić niezwykłej łaski. Jednak – jak mówi ks. Jarosław Cielecki – największy propagator kultu św. Szarbela w Polsce – warunkiem jest silna, nieustająca wiara, jak napisano w Piśmie Świętym: „stanie się Wam według Waszej wiary”. Bez niej modlitwa będzie nieskuteczna i jałowa.

IT

Udostępnij

Zostaw pierwszy komentarz

Obserwuj nas