To chyba jedna z najdłuższych budów obiektu sakralnego w Gdańsku. Pierwsze plany wybudowania w Łostowicach Sanktuarium św. Jana Pawła II pojawiły się już w 2011 roku, ale dopiero po kilku latach (w marcu 2016) udało się wbić pierwszą łopatę i ruszyć z budową. Do tego czasu powstanie sanktuarium spotykało się z wieloma przeszkodami, m.in. problemami z wydaniem zgody na budowę, sprzeciwem mieszkańców Łostowic czy brakiem projektu architektonicznego.
Czy kościelne dzwony mogą obrzydzić życie?
Według nas powyższe pytanie jest co najmniej absurdalne! Aczkolwiek historia powstającego na Łostowicach Sanktuarium Jana Pawła II pokazuje co innego. Pierwsze 5 lat od pojawienia się planów wybudowania świątyni zajęły bowiem absurdalne przepychanki pomiędzy Archidiecezją Gdańską a mieszkańcami Łostowic, za którymi nieoczekiwanie wstawili się gdańscy radni PO. Gdańszczanie protestowali przeciwko budowie świątyni argumentując, że „nie chcą, a by pod ich oknami codziennie hałasowały kościelne dzwony”. Sam argument już na pierwszy rzut oka jest absurdalny, o czym wie absolutnie każdy, kto choć raz pojawił się w okolicy placu budowy. Wszystko przez to, że najbliższe „okna”, pod którymi miałyby dzwonić dzwony znajdują się… kilkaset metrów od sanktuarium. Tak, szanowni Państwo, jak do tej pory w najbliższym otoczeniu placu budowy (mniej niż 100 m) nie ma żadnych osiedli, a jedynie supermarket z owadem w szyldzie. Brak zatem mieszkańców, którzy by bezpośrednio sąsiadowali z kłopotliwymi dzwonami.
A nawet jeśli już dzwonnica by powstała, to przecież dzwony kościelne to nie trąba jerychońska, która całymi dniami i nocami nie pozwala spokojnie funkcjonować. Dźwięk dzwonów rozlega się przecież nie częściej niż dwa razy dziennie w tygodniu i może trzy razy w niedzielę. Do tego jest krótki i z całą pewnością nie przeraźliwy, by dawać się we znaki okolicznym mieszkańcom tak żądnym ciszy i spokoju. O wiele bardziej niż kościelne dzwony życie utrudniają rozrywkowi sąsiedzi będący fanami muzyki do tego stopnia, że liczbą decybeli zmuszają całe osiedle do polubienia tego samego rodzaju materii dźwiękowej lub psy załatwiające swoje potrzeby na klatkach schodowych.
Łostowice nigdy nie będą oazą spokoju… z dzwonami czy bez!
Nagłe przewrażliwienie mieszkańców Łostowic jest o tyle dziwne, że ich domy czy bloki zdecydowanie nie leżą w najcichszym punkcie naszego pięknego miasta, a wręcz przeciwnie. Łostowice to owszem lekkie „ubocze” ale ze względu na swoje położenie i ogromne natężenie ruchu, samochody zwyczajnie nie pozwolą tu na ciszę! Chyba, że 1 stycznia każdego roku do ok. południa! Wszak blisko tutejszych osiedli przebiega jedna z głównych arterii wjazdowych do Gdańska od strony gminy Kolbudy, gdzie każdego dnia i o każdej porze przejeżdża olbrzymi łańcuch aut, także ciężarowych. Jeżeli ktokolwiek w godzinach popołudniowych próbował wydostać się z Gdańska jadąc od pętli Łostowice-Świętokrzyska ten doskonale wie, że taka trasa zajmuje co najmniej kilkadziesiąt minut. I jak to się dziwnie składa, że jeden wielki korek i notoryczny hałas przejeżdżających obok osiedli samochodów, często o niemałych gabarytach, nikomu nie przeszkadza. A przynajmniej nie ma sygnałów od mieszkańców, które byłyby choć w połowie tak głośne, jak te przeciwko budowie świątyni.
Czy radni naszego miasta podpierali się wiedzą?
Raczej nie. Radni miasta Gdańska chyba najzwyczajniej w świecie nie zbadali sprawy dokładnie, a kierowali się głosami grupy mieszkańców. Tym samym nie wyrazili zgody na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, który by pozwalał na budowę wieży o wysokości 40 metrów. Najgłośniej przeciwko powstaniu sanktuarium protestowali radni PO zasłaniając się dobrem gdańszczan. Z kolei radni PiS, których niczym niepotwierdzone argumenty grupki protestujących nie przekonały twierdzili, że jest to decyzja polityczna. Trudno z tym polemizować, wszak nie od dziś wiadomo, że gdańskie władze nie należą do najprzychylniejszych Kościołowi. Tylko czy nie lepiej być obiektywnym, a swoje decyzje podpierać twardymi argumentami, skoro już piastuje się funkcję publiczną?
Wieża z dzwonnicą stanie obok
Na chwilę obecną wg planu obiekt, który miałby zostać wybudowany przy ulicy Jana Michonia 3, nie może mieć więcej niż 14 metrów wysokości. To trochę komplikuje plany budowy, ale mimo to sanktuarium powstaje, gdyż wieża z dzwonnicą o wysokości 42 metrów powstanie nie na sanktuarium, ale zupełnie osobno, obok niego. Sam budynek świątyni będzie wynosił zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego – 14 metrów. Sanktuarium będzie zbudowane na planie ryby, a dach będzie miał kształt fali. Budowa wg pierwszych planów miała zostać zakończona w 2019 roku, ale wszystko zależy od środków finansowych, które dostarczają ofiarodawcy i ludzie dobrej woli.