Mamy dla Państwa dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że tego maja nie będziemy zmuszeni być świadkami odrażającej nieprzyzwoitej hucpy organizowanej przez tęczową dewiację. Zła wiadomość jest taka, że organizatorzy Trójmiejskiego Marszu Równości poszli po rozum do głowy tylko połowicznie, bo swoją manifestację zamierzają zorganizować we wrześniu. A więc nie teraz, a później antykatolickie i wulgarne widowisko przejdzie ulicami naszego pięknego miasta.
Codziennie dociera do nas wiele informacji. Jedne są dla nas mniej, inne bardziej wstrząsające. Ale żadna nie poruszyła nas tak bardzo, jak ogłoszenie przez stowarzyszenie Tolerado zajmujące się na co dzień wmawianiem normalnym ludziom, że mężczyźni przebrani za kobiety lub paradujący nago w centrum miasta to norma, że Trójmiejski Marsz Równości został przełożony… Jaka wielka szkoda…
Nasi liczni rozmówcy, komentatorzy i Czytelnicy płaczą i szlochają już od kilku dni. Strumienie łez płyną rwącym nurtem i szeroką strugą z naszych oczu. Po raz pierwszy od wielu lat czeka nas spokojny maj, bez blokowania centrum miasta, bez tłumów i perwersji na ulicach. Po raz pierwszy od wielu lat policjanci opłacani z naszych podatków wreszcie będą mogli zająć się pilnowaniem porządku i dbaniem o bezpieczeństwo normalnych i przyzwoitych obywateli zamiast uzbrojeni po zęby w ciężkie kaftany, butle z gazem i oręż niemalże rycerski, robić za prywatnych ochroniarzy „marszu miłości”. Po raz pierwszy od wielu lat rodzice podczas majowego spaceru z dziećmi nie będą musieli odpowiadać na trudne i krępujące pytania. A takie się pojawiają i wiemy to z pierwszej ręki! Bo milusińscy widząc tęczowe stwory w dziwnych kostiumach myślą, że to cyrk zjechał do miasta i pytają: „Mamo, a co to jest? To są jacyś klauni?”. Dziecięca dociekliwość jest bardzo przenikliwa i… jakże trafna. Choć może aby nie obrażać klaunów bardziej pasuje tu określenie „błazny”. Nawet kilkuletnie dziecko wie, że dorosły, poważny człowiek tak się nie ubiera ani nie zachowuje. Jak to jest, że nasze kilkuletnie latorośle intelektem przewyższają niektórych dorosłych ludzi?
Ano tak, że osoby, które uczestniczą w tej tęczowej błazenadzie to dewianci – osoby odstające od normy pod każdym względem. O ich elokwencji i ogólnej wiedzy na temat otaczającego nas świata mogliśmy się przekonać nie jeden raz. Na własne uszy słyszeli to m.in. studenci Uniwersytetu Warszawskiego, kiedy podczas jednej z poważnych debat z ust pana LGBT padło: „W parach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często nawet więcej, niż w parach różnopłciowych”. I właśnie takie przenikliwe umysły wychodzą w kolorowych strojach na nasze ulice żeby żądać wyjątkowego traktowania i tych samych praw co ludzie wpisujący się w normę. No cóż „kolorowo” wyglądałby nasz kraj, gdyby tacy wzięli się za rządzenie, nie ma co!
Nie rozumiemy tylko, dlaczego osoby głoszące tolerancję i miłość tak zajadle atakują katolików, obrażają nasze symbole religijne i znieważają nasze fundamentalne wartości. Czy za mało mają wrogów? Czy chcą ich mieć jeszcze więcej? Czy to dlatego kroczą dumnie jak pawie, ale w otoczeniu kordonów policji? Dlaczego bez „ochrony” nie są już tacy odważni?
Lobby LGBT siłą wszystkich swoich kolorowych jednorożców, perwersyjnych strojów i lewackich haseł usiłuje wywalczyć sobie prawo do równych praw z normalną katolicką większością. Tylko na jakiej podstawie? Dlaczego jeżeli wyjdę na ulicę i zacznę krzyczeć publicznie, że jestem Napoleonem Bonaparte albo „zaginioną” carówną Anastazją Romanową to zostanę zamknięta w szpitalu psychiatrycznym, a jeśli mężczyzna w tęczowej sukience stanie i będzie wykrzykiwać, że jest kobietą to czeka na oklaski i dodatkowe przywileje? W każdym dobrym państwie potrzebna jest konsekwencja w działaniu. W tej sferze powinna ona być obligatoryjna.
IT