Styl życia

Kobiecym okiem. W pogoni za sukcesem uważaj na… nerwicę

Żyjemy w czasach, w których dążenie do sukcesu wydaje się być czymś oczywistym. O byciu na szczycie marzą już małe dzieci, które pytane o to, kim chcą zostać w przyszłości wymieniają zawód piosenkarza lub aktora. Niestety plany te w zderzeniu z dorosłą rzeczywistością, okazują się często mało realne do spełnienia. Wewnętrzna frustracja, wynikająca z tego, że jesteśmy gorsi od osób z pierwszych stron gazet może doprowadzić do życia w długotrwałym stresie, a w konsekwencji nawet do nerwicy.
Pogoń za pieniądzem

XXI wiek to czas, w którym rozgrywa się wyścig szczurów. Przeciętny Jan Kowalski wstaje wcześnie rano, biegnie do pracy, wraca z niej (często bardzo późno), chwilę odpoczywa, żeby następnego dnia powtórzyć ten rytuał. Po co? Oczywiście dla pieniędzy! Przecież trzeba spłacić kredyt, kupić samochód, zapłacić ratę za mieszkanie czy opłacić dzieciakom dodatkowe zajęcia. Obserwując celebrytów, którzy często przy pomocy mediów społecznościowych, chwalą się niemal każdą sekundą swojego życia, w życiu wielu osób (zwłaszcza ambitnych, ale mało konsekwentnych w tym co robią) wzrasta frustracja, że to niesprawiedliwe, że oni takiego życia prowadzić nie mogą.

Niespełnione marzenia?

Spójrzmy na taki przykład, w którym pewnie niektórzy odnajdą odbicie jakiejś części swojego życia. W dzieciństwie Jan Kowalski marzył o tym, żeby zostać znanym na całym świecie muzykiem. I już prawie mu się udało! Zapisał się do szkoły muzycznej, poświęcał długie godziny na ćwiczenia. Dzięki temu występował na powiatowych scenach muzycznych. Był bardzo blisko, żeby występować w wojewódzkim teatrze, a stamtąd już tylko kilka kroków od bycia rozpoznawalnym w całej Polsce.

Rodzice namówili go jednak, żeby wybrał studia na jednej z politechnik. Zgodził się. Od tego wydarzenia minęło kilkanaście lat – odszedł od muzyki, rozpoczął etat na jednej z uczelni. Praca nudzi go, nie potrafi w pełni się na niej skoncentrować, ponieważ w wyobraźnia cały czas przygrywa mu inny finał jego dorosłości. Frustracja, wynikająca z niespełnionych celów, wzrasta w nim, nie pozwalając spać i cieszyć się życiem. Jak przerwać to błędne koło?

Każdy jest kowalem własnego losu…

Przede wszystkim, aby unikać przyszłego niezadowolenia z własnego życia, trzeba pamiętać, że jesteś kowalem własnego losu. Owszem, warto słuchać sugestii innych, ale nie wolno pozwolić im wpakować się z butami do naszego życia. Zapomina się o tym, że wszystko co nas ogranicza, jest w naszej głowie. Gdyby Neil Amstrong nie wierzyłby w siebie i swoją pomysłowość, człowiek nigdy nie stanąłby na księżycu.

Co zatem możemy zrobić?

Aby uczynić nasze życie szczęśliwszym, należy uświadomić sobie czego właściwie chcemy w życiu? Co sprawia, że się uśmiechamy? Oczywiście, że pasja! Dla jednych będzie to fotografia, dla innych tworzenie muzyki czy występowanie na scenie. Jeśli już będziemy tego pewni, należy zastanowić się jak sprzedać tę pasję? Potem wystarczy rozłożyć plan, który małymi kroczami pozwoli nam dojść do tego, żeby być coraz lepszym.

Wiadomo, że na drodze do sukcesu, zdarzą się potknięcia. Nie należy ich traktować w kategoriach porażki, a raczej lekcji, jakich błędów nie popełniać. Tomasz Edison, zanim skonstruował żarówkę, przetestował tysiące prototypów. Jak mówił : „Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 000 błędnych rozwiązań”. Wiadomo, że zdarzy się upaść, na chwilę odpuścić – to normalne w ludzkiej naturze. Warto jednak wrócić na obraną wcześniej drogę i dążyć do celu.

Przyszłość jest w naszych rękach. Wystarczy mieć odwagę, żeby realizować nasze plany. A przeszłość? Przeszłość to zbędny bagaż, który nas ogranicza! Nie mniej jednak warto wyciągać z niej wnioski. Każdy nowy dzień to nowa próba i nowa szansa! Zatem do działania!

Dodaj komentarz

Gazeta-Wieczór-Pomorze