„Mamy wielką świadomość własnej tożsamości!” – wywiad z wójtem gminy Kosakowo Marcinem Majek
O wyzwaniach na rok 2019, ale także o tym czego najbardziej potrzebują mieszkańcy Kosakowa, gminy sąsiadującej z metropolią trójmiejską, rozmawiamy z wójtem Marcinem Majek.
Małgorzata Rypińska: W ciągu kilku ostatnich lat zmieniło się znacznie Pana życie zawodowe. Z przedsiębiorcy powoli stawał się Pan samorządowcem, aby od listopada 2018 roku móc w pełni zarządzać gminą Kosakowo. Jak Pan się odnajduje w tym miejscu i nowej roli?
Marcin Majek: Rzeczywiście wcześniej pracowałem w prywatnych firmach i w bardzo dużych korporacjach, gdzie pełniłem kierownicze stanowiska. Teraz poświęciłem się pracy w samorządzie i daje mi to wielką satysfakcję. Inaczej wygląda tu model zarządzania, inne są relacje ze współpracownikami. Decyzja o zmianie „zawodu” podjęta została dwa lata temu, kiedy po aktywnej pracy jako radny gminy wójt Jerzy Włudzik zaproponował mi stanowisko zastępcy wójta. Zdecydowałem się na ten krok i jak do tej pory tej decyzji nie żałuję!
MR: Samorząd jest dla Pana… Czym?
MM: Na pewno dużo większym wyzwaniem. Praca samorządowca zajmuje bardzo dużo czasu, praktycznie od rana do późnego wieczora, pracuję też w weekendy i to jest w tym zawodzie normalne. Moja praca to przede wszystkim spotkania z ludźmi, rozmowy, szukanie najlepszych rozwiązań dla zrównoważonego rozwoju gminy. W konkretnym przedsiębiorstwie pracuje się w wąsko wyspecjalizowanym segmencie, a tu, w samorządzie trzeba się zmierzyć ze wszystkim po kolei. Od kultury przez sport, po opiekę społeczną, inwestycje, ochronę środowiska. Jest cały szereg rzeczy, którym się trzeba mocno poświęcić i absorpcja tego czasu jest naprawdę spora.
MR: Przedsiębiorstwo, biznes to nastawienie na zysk, często pomimo wielu kwestii. Samorząd to niejako służba drugiemu człowiekowi…
MM: Stawiam na bezpośredni kontakt z mieszkańcami, to jest dla mnie najważniejsze. Przede wszystkim zaczynam od rozmowy. Spotykamy się między innymi na zebraniach sołeckich, gdzie nasz samorząd wychodzi do mieszkańców z różnymi tematami. Kontaktujemy się także przez media społecznościowe i naszą stronę internetową. W każdym tygodniu mam dzień lub dwa tylko na przyjmowanie interesantów. Wiem, że to jest konieczne aby móc rzeczywiście działać dla dobra kosakowskiej społeczności i wychodzić naprzeciw jej oczekiwaniom. Spotykam się z mieszkańcami w urzędzie, ale robimy też wizje lokalne i staramy się do każdego problemu bardzo indywidualnie podejść.
MR: Czy gmina Kosakowo czuje się niejako zapleczem Gdyni? Taką sypialnią tego miasta?
MM: Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie, mamy bardzo wysoką świadomość własnej tożsamości. Społeczeństwo kosakowskie to są Kaszubi. A Kaszubi mówią: tu jest Kosakowo, tu jest miedza, a tu jest Gdynia! A tak poważnie, z Gdynią mamy bardzo dobre relacje. Oprócz tego, że dużo mieszkańców pracuje w Gdyni, albo w Trójmieście, krótko mówiąc, i tak tam jeździmy. Ale gmina Kosakowo jest nasza, niepowtarzalna i sądzę, że to nie tylko moje skromne zdanie, ale także i naszych mieszkańców!
MR: A jakie wyzwania stoją teraz przed Kosakowem? Może zapytam nieco inaczej – czego Wam, jako społeczności teraz brakuje, gdzie przydałoby się wsparcie samorządu?
MM: Tych wyzwań jest kilka. Ale zacznę od bardzo przyziemnych rzeczy. Od stycznia wprowadziliśmy segregację bioodpadów. To jest dla nas wyzwanie na ten rok, bo zarówno urząd, jak i firma, która odbiera te odpady oraz mieszkańcy muszą się nauczyć trochę inaczej funkcjonować. Mamy też do uporządkowania gospodarkę planistyczną i to zadanie nie na rok, nie na dwa, a na kilka lat do przodu. Wyzwaniem jest dla nas także kwestia wód deszczowych, w najbliższym czasie będziemy w związku z tą sferą podejmować kolejne inwestycje, choć przez ostatnie lata też ich sporo zrealizowaliśmy. Cel jest jeden – jak najlepiej zabezpieczyć mieszkańców przed zalewaniem. I kolej- ny temat – oświata. Brakuje nam miejsc w szkołach i w przedszkolach. Dlatego planujemy w Pogórzu, czyli miejscowości naszej gminy, która się najszybciej rozwija, wybudować szkołę na 500 dzieci. Chcemy wybudować także dwa przedszkola, jedno w Mostach, drugie w Pogórzu, aby ta sfera życia naszych mieszkańców była w pełni zabezpieczona i stabilna. I chyba newralgiczny punkt w każdej gminie – drogi. Tak, wiem – to jest trudna kwestia, tzw. „samorządowa studnia bez dna”, ale to nie zmienia faktu, że chcemy się z tymi zadaniami zmierzyć. Cały czas mamy stały napływ mieszkańców i zabezpieczyć ich potrzeby – od drogi, przez żłobek do interesującej oferty kulturalnej – to nie lada wyzwanie. Dlatego naszym priorytetem jest zrównoważony rozwój gminy, aby kosakowianie się z naszą gminą utożsamiali i czuli się z tego dumni.
MR: A czym Kosakowo może się pochwalić? Jakie są Wasze ostatnie sukcesy – może utrudnię to pytanie – nie sukcesy, choć wiem, że jest ich sporo – a sukces, proszę skupić się na jednej ważnej dla Was kwestii.
MM: Myślę, że jest to Szkoła w Pogórzu. Niedawno na sesji Rady Gminy zwiększyliśmy budżet na to zadanie, wybieramy także jego wykonawcę. Na wiosnę ma ruszyć ta inwestycja. A jest naprawdę duża, bo za blisko 20 mln zł. Chciałbym także podkreślić, że szkoła w Pogórzu jest jedną z najstarszych placówek, a jej uczniowie mają bardzo wysokie wyniki w nauce. Jest ona na tle całego Pomorza, jedną z najlepszych szkół w województwie. W Pogórzu także osiedla się bardzo dużo mieszkańców więc jest to dwojaka motywacja – po pierwsze trochę wymuszona przez napływ ludności, ale była też ona w naszych gminnych zamierzeniach. Moje spojrzenie na zarządzanie tą gminą jest być może nowatorskie, ale wierzę, że rozwój technologii, gospodarki i życia społecznego poniekąd zmusza nas do tego. Mam nadzieję, że moja wizja i pomysł na Kosakowo zyska aprobatę mieszkańców. Jestem otwarty na dialog i każda propozycja rozmowy służąca naszej społeczności jest dla mnie na wagę złota. Dlatego dla każdego z Państwa drzwi mojego gabinetu są szeroko otwarte!
MR: Dziękuję za rozmowę.