Wywiady

Czy koronawirus zniszczy nasze zdrowie psychiczne? Wywiad z psychiatrą

 

O tym jak obecna sytuacja na świecie może wpłynąć na nasze zdrowie psychiczne rozmawiamy z psychiatrą, dr Januszem Szelugą.

Ewa Perłowska: Panie doktorze, proszę powiedzieć jak my jako społeczeństwo możemy sobie pomóc żeby się czuć lepiej w obecnej sytuacji, chodzi oczywiście o nasze samopoczucie psychiczne bo od kilku tygodni żyjemy w strachu i niepewności. Media stale informują nas o nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Niestety większość komunikatów, które do nas dochodzą jest negatywnych.

Dr Janusz Szeluga: Najlepszym przykładem, jak ogromny stres może wywołać koronawirus jest przypadek z Włoch. Tam dwie pielęgniarki gdy dowiedziały się, że są zakażone koronawirusem i przez cały czas do momentu diagnozy zarażały innych pacjentów, więc odebrały sobie życie. Jest też inny przypadek. Tym razem z Niemiec. Minister jednego z landów, który uznał że perspektywa sytuacji w kraju jest tragiczna i nie chce mieć z tym nic wspólnego, popełnił samobójstwo. Jak więc widzimy, interpretacja tego co się dzieje i w następstwie ludzkie zachowania mogą być bardzo różne. Ponadto obecna sytuacja spowodowała zaburzenie relacji międzyludzkich. Obserwujemy przecież wygenerowaną, zupełnie inną sytuację społeczną, kiedy ludzie wręcz boją się siebie nawzajem. I co gorsze… stale jesteśmy uczestnikami wojny informacyjnej, którą serwują nam światowe media…

Ewa Perłowska: Przed rozwinięciem epidemii powstał taki mem w internecie, że po zakończeniu kwarantanny będzie bardzo dużo kobiet w ciąży, natomiast moja obserwacja jako dziennikarza jest zgoła inna. Wydaje mi się że może być wprost przeciwnie, że trudna sytuacja prawdopodobnie wywoła znacznie więcej problemów w rodzinach. Przymusowe „zamknięcie” w domach może negatywnie wpłynąć na relacje w związkach, a nawet doprowadzić wiele z nich do rozpadu. Jak więc możemy sobie sami pomóc?

Dr Janusz Szeluga: W obecnej sytuacji trudno jest sobie samemu pomóc. Istnieją co prawda techniki relaksacyjne, które pozwalają uwolnić się od stresu.

Ewa Perłowska: Panie doktorze, a co zrobić w sytuacji, kiedy ktoś podczas takiej izolacji domowej pracuje w domu i czuje że dopada go poczucie niemocy, że jego nastrój jest znacznie gorszy? Czy to jest sygnał, że należy już skonsultować się ze specjalistą czy jeszcze sami możemy coś z tym zrobić?

Dr Janusz Szeluga: To niestety nie jest proste zagadnienie. Wszystko zależy od tego, jaki reprezentujemy typ osobowości. Jeżeli nasz typ osobowości jest w granicach normy psychicznej to damy sobie z tą sytuacją radę. Gorzej wygląda sytuacja, jeżeli ktoś jest trochę zaburzony np. jest to osoba, która pochodzi ze środowiska lub z rodziny patologicznej. W takim przypadku możemy się spodziewać nasilenia zaburzeń, co może objawić się depresją albo innymi chorobami psychicznymi.

Ewa Perłowska: Jakie symptomy u siebie, ale i u innych powinny nas zaniepokoić? Czasami jest przecież tak, że to nie my widzimy że spada nam nastrój i że nie mamy sił czy ogarnia nas depresyjny stan. Dostrzega to natomiast otoczenie. Czy my możemy jakieś symptomy sami wychwycić i na co szczególnie zwracać uwagę?

Dr Janusz Szeluga: To jest bardzo trudne pytanie. W takiej sytuacji, z jaką obecnie mierzy się każdy z nas, u wielu osób może rozwinąć się tzw. urojona interpretacja otaczającej rzeczywistości. Przyczyną takiego stanu może być nadmiar lęku, a nawet agresji choćby ze strony innych ludzi.

Ewa Perłowska: Rzeczywiście możemy dziś w społeczeństwie zaobserwować dużo takich przykładów. Nawet do mnie dochodzą z kilku stron – a rzeczywiście tych opinii słucham wiele – nadinterpretacje tego, co się dzieje, np. ktoś wysuwa wnioski, że zbliża się wojna…

Dr Janusz Szeluga: Takie wnioski świadczą właśnie o urojeniowej interpretacji rzeczywistości.

Ewa Perłowska: Panie doktorze, jak możemy się sami przed tym bronić, nim jeszcze trafimy do lekarza? Jeżeli człowiek jest w miarę świadomy i widzi, że dzieje się z nim coś niedobrego to rzeczywiście zgłosi się do specjalisty, chociaż dla wielu osób szukanie pomocy u psychiatry czy nawet psychologa jest powodem do wstydu.

Dr Janusz Szeluga: Jeżeli mamy urojenia to niestety nie jesteśmy w stanie sami sobie pomóc Co więcej nie jesteśmy nawet świadomi tego, że są to urojenia, bo dla nas jest to całkiem rzeczywista interpretacja otaczającego świata i panującej sytuacji. Co więcej każda opinia kogoś innego, że nasze spojrzenie może być zdecydowanie nadinterpretacją, często wiąże się z oburzeniem ze strony nad interpretującego. Co więcej, w sytuacji, gdy nie jesteśmy świadomi swoich problemów psychicznych, te zaburzenia mogą się nawet nasilić.

Ewa Perłowska: A co w sytuacji gdy na skutek złego samopoczucia, dorośli zaczynają sobie „dla relaksu” wypijać codziennie wieczorem alkohol, na początku nie duże ilości… Czy wówczas popadamy w nałóg?

Dr Janusz Szeluga: To bardzo ciekawe zagadnienie. Niedawno rozmawiałem z dyrektorem ośrodków leczących uzależnienia i okazuje się, że dość mocno spadła tam liczba pacjentów oczekujących w kolejkach na przyjęcie na oddział. Świadczy to o tym, że ludzie wolą zostać w domu niż się tam udać. Jest to o tyle niebezpieczne, że jeżeli taka osoba zostanie w domu, to nikt nie ma kontroli nad tym co robi ani nad jego uzależnieniem. Wtedy niestety może jeszcze bardziej popaść w nałóg.

Ewa Perłowska: Panie doktorze, zatem podsumujmy krótko: jeżeli coś nas niepokoi, to może warto nawet na wyrost skonsultować się ze specjalistą?

Dr Janusz Szeluga: Oczywiście jeśli zaobserwujemy u siebie bądź osoby bliskiej coś niepokojącego, powinniśmy skonsultować się ze specjalistą, żeby uspokoić umysł. Warto też porozmawiać z kimkolwiek z naszego najbliższego otoczenia i przekonać się, czy nasze wnioski i obserwacje otaczającej rzeczywistości są prawdziwe czy to nasza urojona interpretacja.

Ewa Perłowska: A co w sytuacji, gdy bliska nam osoba nie chce współpracować gdy nie widzi problemu? Chodzi mi na przykład o sytuację, gdy mąż zaczyna pić więcej alkoholu i usprawiedliwia to sytuacją gospodarczą czy epidemiczną. A gdy żona zwraca mu uwagę, że codziennie sięga po kilka piw i sytuacja zaczyna mu się wymykać spod kontroli, on to wypiera. Jak w takim przypadku działać, kiedy widzimy że ten spadek formy psychicznej kogoś bliskiego rodzi uzależnienie?

Dr Janusz Szeluga: Rzeczywiście, jest to klasyczny mechanizm wyparcia. Alkoholicy najczęściej wypierają problem, tłumaczą sobie że piją tylko trochę albo że to dla zdrowia. Nawet w internecie można przecież znaleźć nieprawdziwie informacje, że spożywanie alkoholu w dobie koronawirusa może uchronić przed zakażeniem. Wniosek jest więc taki, że czasami lepiej dmuchać na zimne i na wyrost skonsultować się ze specjalistą choćby po to, by uspokoić swoje obawy, aniżeli miałoby się stać z nami lub osobą nam bliską coś poważnego w zakresie naruszenia zdrowia psychicznego.

Dodaj komentarz

Gazeta-Wieczór-Pomorze