Kudłaty przestał być kudłaty
Sopocianie masowo zagłosowali na swojego prezydenta w wyborach parlamentarnych. Cóż… Pokazali, że myślenie nie jest ich najmocniejszą stroną.
W stosunku do Jacka Karnowskiego nie ma w Sopocie obojętnych. Ma liczne grono gorących zwolenników oraz znacznie mniejszą grupę równie gorących przeciwników. Ani jedni, ani drudzy nie mieli żadnego interesu w wypychaniu prezydenta do parlamentu. Przecież jeśli uważam, że Karnowski jest dobrym prezydentem, nie powinienem działać tak, by odszedł ze stanowiska, a na jego miejsce przyszedł nominowany przez rząd komisarz. Jeśli natomiast uważam że Karnowski jest złym prezydentem, jakie mam przesłanki, by sądzić, że będzie dobrym posłem?
Jacek Karnowski był prezydentem Sopotu
Co prawda trzecim od powstania samorządów terytorialnych, ale „odwiecznym”. Dwaj poprzedni prezydenci pojawili się w sopockim magistracie, jak meteory i polecieli gdzieś dalej – Henryk Ledóchowski do kierowania pomorskim oddziałem NIK, a Jan Kozłowski na fotel marszałka województwa. Natomiast Karnowski trwał. Prezydentem miasta został ćwierć wieku temu, ale jeszcze wcześniej (od 1990 r.) był wiceprezydentem. Czyli odkąd istnieje w Polsce samorząd, Karnowski rządził (albo współrządził) Sopotem.
Sylwetka polityczna
Działalność polityczną przyszły prezydent rozpoczął jeszcze „za komuy” w Ruchu Młodej Polski. Do Sejmu próbował się dostać już w 1991 roku z listy Koalicji Republikańskiej, ale bezskutecznie. Jako przyjaciel Olka Halla razem z nim był prominentnym działaczem Partii Konserwatywnej, a następnie Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W roku 2001 zakładał na Pomorzu regionalne struktury Platformy Obywatelskiej. W 2008 roku w wyniku tzw. „afery sopockiej” zaprzestał działalności w PO – najpierw zawiesił swoje członkostwo z partii, a później definitywnie z niej odszedł. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż jest to partia „do której ma najbliżej”. Obecnie jest współzałożycielem i prezesem Stowarzyszenia „Tak! Dla Polski” i to właśnie z jego ramienia został kandydatem Koalicji Obywatelskiej na posła.
„Afera sopocka”
W 2008 roku przedsiębiorca Sławomir Julke złożył donos, jakoby w zamian za zgodę na dobudowanie jednego piętra do zabytkowej kamienicy prezydent Karnowski zażądał dla siebie dwóch (z mających tam powstać czterech) mieszkań. Do donosu, jako dowód dołączył nagranie swojej rozmowy z prezydentem. To spowodowało 10-letnią batalię sądową. Mimo, że biegli udowodnili (a sam Julke to też w końcu potwierdził), że nagranie zostało sfabrykowane w ten sposób, iż oryginalną taśmę pocięto, posklejano, a później wielokrotnie przegrywano z nośnika na nośnik, żeby wyrównać poziom szumów, prokuratorzy wciąż wnosili zarzuty, które sądy regularnie obalały. Wtedy to Jacek Karnowski ogłosił, że do uniewinnienia nie pojawi się u fryzjera. I stąd jego przezwisko „Kudłaty”. (Później, widząc niebagatelne oszczędności, jakie daje mu niestrzyżenie się prolongował swój protest do końca rządów PiS i dopiero teraz, po wygranych wyborach ściął włosy.)
Na samym początku „afery” w 2009 roku Karnowski był współwnioskodawcą referendum lokalnego o swoje odwołanie. W referendum przy znacznej frekwencji sopocianie zdecydowali, że prezydent powinien pozostać na stanowisku.
Prywatnie
…jest mężem nauczycielki Małgorzaty (Mieszczańskiej) i ojcem trójki dzieci – Łukasza, Jakuba i Joanny. Jest inżynierem budowy mostów (dyplom uzyskał w 1988 r. na Politechnice Gdańskiej) oraz doktorem nauk ekonomicznych (2008 Uniwersytet Gdański). Jest z zamiłowania turystą (zwłaszcza górskim), żeglarzem (i windsurferem), instruktorem narciarskim i ratownikiem wodnym. Jako ratownik był założycielem sopockiego WOPR.
* * *
Tyle wiemy o Jacku Karnowskim. Teraz wypada nam tylko śledzić, jak sprawdza się w roli posła.